wtorek, maja 28, 2013

Byłam modelką - modeling moje przekleństwo (pewna historia)

Hej !!
dawno nie pisałam z wielu przyczyn :) ale dziś mam dla Was historię pewnej modelki :) znalazłam go całkiem przypadkiem i po przeczytaniu uznałam że warto by było się nią z Wami podzielić :) 



A o ta historia :
Wiem, myślicie, że pewnie jestem jakąś super dziewczyną! Otóż nie! Na co dzień chodzę w okularach, jestem zupełnie przeciętną zwykłą dziewczyną. Dziś ze względu na wiek, za starą na ten biznes!Dlaczego piszę? Bo Wam wszystkim się wydaje, że modelki to zadufane dziewczyny, które postradały zmysły na punkcie swojej figury!Ale tu nie chodzi o zmysły, nawet nie o kilogramy, ale o centymetry!O centymetry za dużą kasę!
Zaczęłam w wieku 17 lat,wzięłam udział w lokalnym konkursie na miss mojego miasta i po prostu zostałam zauważona przez jednego z fotografów, zaproponował mi sesję zdjęciową i poradził abym z moim wzrostem (178cm) próbowała sił w modelingu.
Pomógł mi zrobić portfolio, dał kontakty do odpowiednich osób, i zaczęło się...Najpierw były małe pokazy w sklepach z damską odzieżą, w hipermarketach, aż wreszcie prawdziwe pokazy dla projektantów mody. Początkowo sama pukałam od drzwi jednego artysty do drugiego, proponując współpracę, potem zgłosiłam się do agencji modelek. Nie poszłam na studia, ledwie zdałam maturę, bo tak mnie pochłaniała praca, ciągłe wyjazdy po różnych miastach w Polsce, to na sesje zdjęciowe to na mniejsze lub większe pokazy. Byłam dobra, wysyłali mnie na kontrakty także zagranicę. Pracowałam dla Karla Lagerfelda, dla Pacco Rabbane, i dla kilku innych znanych projektantów. Ale jakie to ma znaczenie, to były ich pokazy, oni byli gwiazdami, ja byłam tylko wieszakiem na ubrania...Dosłownie!Wyczerpujące pokazy, sesje, powodowały, że nie miałam czasu jeść. Musiałam też pilnować się aby nie przytyć- przy wzroście 178cm, ważyłam ok 50 kg, nosząc rozmiar 36. Był moment, że nawet ubrania w rozmiarze 36 na mnie wisiały!Pamiętam jak raz podczas sesji zemdlałam. Na całe szczęście była to sesja a nie pokaz mody!
W tym zawodzie można się szybko wypalić!Wciąż przychodzą nowe młodsze ładniejsze, o oryginalnej urodzie, i wszystkie naiwnie wierzą, że będą drugą Claudią Schiffer lub Cindy Crawford. A to nie tak! Żeby wyrobić sobie markę i image w środowisku, nie wystarczy dobrze się poruszać i ładnie wyglądać. Chodzi się na VIP party po pokazach, tam poznaje się różnych ludzi, którzy ci jasno dają do zrozumienia, chcesz wziąć udział w pokazie, to musisz się ze mną przespać. Ja tego nie zrobiłam. Wychowana w małomiasteczkowym środowisku, w dobrym domu, miałam swoje zasady, których przestrzegałam, ale moje koleżanki dla dużych pieniędzy i poważnych pokazów sprzedawały własne ciała!
To środowisko wydawało mi się takie prymitywne, zwierzęce, wulgarne, zrezygnowałam, już totalnie wyczerpana, wychudzona i samotna. Miałam wtedy 26lat. Poszłam na studia zaoczne z psychologii i zaczęłam pracować w agencji modelek, nie tylko jako menadżer, ale przede wszystkim psycholog moich wychowanek. Wiem, że wielu z tych dziewczyn, które szukają dowartościowania na wybiegu, jest bardzo ciężko. Sama przez to przeszłam i chyba dlatego wiem, że mogę im jakoś pomóc.Świat mody nie jest już tak ważny, kiedy stanęłam po drugiej stronie i poznałam kogoś, z kim chciałabym spędzić resztę życia.A Was młode dziewczyny i kiedyś matki chcę przestrzec, że świat fleszy, pięknych strojów i kosmetyków, wcale nie jest wart tego, aby polegać tylko na nim. Trzeba stworzyć sobie swój własny świat!




1 komentarz:

  1. taka rada od dzieciaka
    dla mnie za dużo informację
    i trochę weselej ciemne litery ciemne tło i smutne rzeczy nie jestem w tym ekspertką ale udzielam się jak dziecko
    zapraszam do mnie http://multimagnetic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń